Sesja już prawie za mną. Po drodze parę razy zapędziłam się do kuchni, ale wiszące nade mną terminy nie pozwoliły cieszyć się blogiem tak, jakbym chciała.
Mam kilka niespodzianek w zanadrzu, a tymczasem wrzucam coś w sam raz na powolne i późne śniadanie, gdy przede mną długie godziny nauki i pracy.