Pierwsza partia była z wiśniami... w przepisie był podany dżem, ale ponieważ to nie były byle jakie babeczki, lecz babeczki urodzinowe, postanowiłam zrobić masę wiśniową jak do tortu szwarcwaldzkiego - pomysł trafiony w dziesiątkę - smakowały przepysznie! Niestety, przedwczoraj wiśni zabrakło, a babeczki chciałam koniecznie zrobić na słodkie zakończenie kolejnego maturalnego tygodnia dla naszej maturzystki :) Sięgnęłam zatem po pomarańcze. Są wilgotne, ale gubią się gdzieś pośród czekolady, może dodanie aromatu pomarańczowego by pomogło. Nie wpływa to jednak na smak: babeczki są wilgotne, mocno czekoladowe (warto sięgnąć po dobrą czekoladę), a przy tym niezwykle proste do zrobienia. Przepis znalazłam u Dorotus (klik), oczywiście nie obyło się bez moich małych innowacji ;).
Babeczki mocno czekoladowe - z wiśnią lub pomarańczą
przepis na 12 babeczek
Składniki:
125g masła
100g gorzkiej czekolady (min. 60% kakao)
80g cukru
szczypta soli
2 duże jajka (roztrzepane)
150g mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
masa wiśniowa:
150ml syropu z wiśni*
2 łyżki cukru
2 łyżki skrobii ziemniaczanej/kukurydzianej
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
50ml likieru wiśniowego
700g wiśni*
Polewa:
100g czekolady
100ml kremówki
Przygotowanie:
Masa wiśniowa:
Wszystkie składniki mieszam w rondelku, podgrzewam i mieszam do zgęstenienia (konsystencja powinna przypominać kisiel). Na sam koniec dodaję wiśnie, delikatnie mieszam i odstawiam do wystygnięcia.
Babeczki:
W rondelku rozpuszczam masło, pod koniec dodaję pokruszoną czekoladę. Podgrzewam mieszając, ściągam z palnika i mieszam do pełnego rozpuszczenia czekolady. Dodaję cukier, szczyptę soli, roztrzepane jajka i masę wiśniową. Mieszam do połączenia wszystkich składników. Następnie wsypuję mąkę z proszkiem do pieczenia i sodą. Znów mieszam :)
Muffinki wykładam papierowymi papilotkami i nakładam masę do wysokości papierka, albo nieco mniej. Piekę w temperaturze 180stopni przez 20-25 minut (z wiśniami piekłam 26, z pomarańczami 21minut ;) ). Wyciągam i zostawiam do ostudzenia.
I ostatni punkt programu: polewa:
w kąpieli wodnej rozpuszczam czekoladę i kremówkę i mieszam do gładkości. Gdy zgęstnieje ściągam z palnika i polewam nią babeczki.
Teraz pozostaje czekać aż polewa nieco stężeje i można jeść - choć znam takich amatorów, co wyjadali polewę prosto z rondelka ;)
* kupuję w lidlu wielki słoik z wiśniami pływającymi w soku. Jeden słoik spokojnie wystarcza na 12 babeczek.
Babeczki w wydaniu urodzinowym ;) |
Miałam "od jutra" nie jeść czekolady, ale przecież nie określiłam o które jutro konkretnie mi chodziło... :D
OdpowiedzUsuńWyglądają apetycznie i wiem, że nie byłabym w stanie się im oprzeć!
PS. Gdzie mogę złożyć zamówienie?
Zamówienie przyjmuję nawet online ;) na pewno będę w najbliższym czasie piekła te babeczki bo są więcej niż popularne we wszystkich grupach wiekowych ;) tylko podeślij w końcu do mnie Mary, to będą :D
OdpowiedzUsuńOsobiście dopilnuję, aby to roztrzepane dziecię trafiło tam gdzie trzeba! :D
OdpowiedzUsuńSis.. :*
OdpowiedzUsuń