czwartek, 2 sierpnia 2012

Śniadaniowa frittata z cukinią


 

Ponieważ nie wszyscy mogą ciągle jeść na śniadanie słodkie placuszki ze wszystkimi owocami, które tylko się nawiną (jak to możliwe?), czasami kieruję moją kuchenną inwencję twórczą w bardziej wytrawne okolice. Śniadanie weekendowe jest inne niż to ze środka tygodnia. Jest więcej czasu - można je zrobić i zjeść w piżamie, usiąść, porozmawiać, ponarzekać, pośmiać się, dalej siedzieć w piżamie i powoli dochodzić do siebie. Tak gdzieś w okolicach 11 :-) A zatem, ponieważ śniadanie jest weekendowe i wytrawne, to oznacza jedno: jajka. 
No tak. Ale przecież nie zwykłe gotowane jajka, jajecznica też nie, omlet już był (na słodko)... Dzień długi, trzeba sobie zapewnić sporo energii na rowerowe wycieczki. Zatem jajka. A poza tym co słychać w lodówce? Cukinia... cukinia i jajka... co z tego wyczarować? 
Okazuje się, że można całkiem sporo i to bez wielkich męczarni. O to przecież chodzi w śniadaniu. Ma być niemęczące, pożywne, w sam raz do podzielenia się. Przygotowane nieco od niechcenia, żeby nie było, że uprawiam tylko i wyłącznie wysublimowaną kuchnię ;-). Cukiniowa frittata brzmi dobrze. I dobrze smakuje. 

Frittata z cukinią (dla 2 osób)

Składniki:
6 jajek
2 łyżki oliwy z oliwek
ząbek czosnku
pół cebuli 
1/3 średniej cukini
około 100g sera feta

Przygotowanie:

W misce wymiąchać jajka ze szczyptą soli i pieprzu. Dodałam też tymianek, bo dobrze się komponuje z cukinią.

Na patelni rozgrzać oliwę, wrzucić cebulę i czosnek, zeszklić, wlać masę jajeczną i smażyć na średnim ogniu.

Pokroić fetę w małe kawałki, poukładać na jajkach, na tym poukładać cukinię. Gdy omlet zacznie się ścinać z boków wstawić na 5-10 minut do piekarnika rozgrzanego do około 170 stopni - generalnie trzymamy w piekarniku dopóki konsystencja nie będzie nam odpowiadała. 

smacznego!







środa, 1 sierpnia 2012

Tarta rabarbarowo-truskawkowa z mascarpone


Tarta od której się zaczęło - zaczepna, smakowita, słodka, kwaśna. Na piknik nad Vistulę, na ganek, do rąk. Ciasto jest kruche, nie za słodkie i nie jest go za wiele, na dole rozsmarowany lekko serek mascarpone, a wyżej sama rozkosz - truskawki i rabarbar przenikające się nawzajem smakiem. Ja wiem, że już trochę po sezonie rabarbarowym, ale post leżał i patrzył, w międzyczasie zaktywizowałam się kuchennie, a przecież nie godzi się przemilczeć ten przepis pomimo innych oczekujących.

Składniki:

Ciasto:
200g przesianej mąki
3 łyżki cukru pudru
100g zimnego masła
1 żółtko
łyżeczka ekstraktu waniliowego
~1/2 szklanki zimnej wody

Nadzienie:
4-5 lasek rabarbaru
300-400g truskawek
4 łyżki cukru
sok z połowy cytryny
3-4 łyżki serka mascarpone

Przygotowanie:
Mąkę i cukier puder zagnieść szybko z masłem, dodać żółtko, ekstrakt waniliowy i zagniatać, dolewając stopniowo wody, uważając przy tym, by nie dodać jej za dużo i ciasto nie straciło na kruchości. Uformować w kulkę i schować na 30 minut do lodówki. 

W międzyczasie pokroić laskę rabarbaru wzdłuż, a potem w małe ćwiarteczki, przesypać do miski, dodać sok z cytryny i zasypać cukrem. Pokroić truskawki na ćwiartki i dorzucić do miski. Odstawić.

Posmarować formę na tartę masłem i wysypać bułką tartą. Rozwałkować ciasto, nakłuć widelcem i piec 15 minut w temperaturze 190 stopni, potem zmniejszyć temperaturę do 170 stopni i piec kolejne 15 minut, do momentu, gdy ciasto zrobi się złote. 

Gdy ciasto wystygnie posmarować je serkiem mascarpone, wyłożyć na ciasto rabarbar i truskawki, w środek dodać jeszcze trochę serka.
Gotowe!