wtorek, 29 marca 2011

Muffiny inaczej

nowe foremki! :)


Uff.. nareszcie coś upiekłam :) Ostatnio czas chyba przyspieszył, w każdym razie ja w pewnym momencie poczułam się już zagubiona w czasoprzestrzeni. Tęskniłam za pieczeniem, ale nie pokusiłam się o uruchamianie piekarnika o 1 w nocy... choć może byłby to ciekawy pomysł ;)
Nadeszła jednak sobota, a wieczorem spotkanie z dziewczętami. Ponieważ przypadła mi odpowiedzialna rola gospodyni (a ostatnio to A. przygotowała pyszną wyżerkę), postanowiłam stanąć na wysokości zadania i przygotować coś pysznego, nie tylko paluszki ;) Padło na... muffinki z serem feta i czerwoną papryką. Przepis znalazłam tutaj (klik!), ale oczywiście wprowadziłam kilka modyfikacji.

Muffinki z serem feta i czerwoną papryką

Składniki (wyszło mi 13 muffinek):

1/2 dużej czerwonej papryki
2 małe cebule
2 ząbki czosnku
125g masła
2 jajka
200g sera feta
400g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
przyprawy: sól (1/2 łyżeczki, pieprz, papryka ostra, bazylia, oregano)

Wykonanie:

Cebulę, czosnek i paprykę podsmażam na patelni. Ser feta kroję w kostkę. Masło rozpuszczam w rondelku i zostawiam do ostygnięcia.

W dużej misce przygotowuję suche składniki: przesiewam  mąkę, dodaję proszek do pieczenia i przyprawy.


W drugiej misce mieszamy składniki mokre: roztrzepane jaja, mleko i ostudzone masło. 
Łączę składniki mokre z suchymi, dodaję podsmażone warzywa i ser feta. Mieszam szybko, niestarannie - mogą zostać grudki.


Nakładam masę do foremek na muffinki (nakładałam pełne, nie do 3/4 wysokości). Piekę 25 minut w temperaturze 200 stopni (na ostatnie 5 minut włączam termoobieg).

Jemy na zimno (teoretycznie, na ciepło też są pyszne ;) )

Smacznego!

Katarzyna poparzyła łapki ;)

kot też miał ochotę ;)

niedziela, 6 marca 2011

Tosty francuskie



Niedziela... Niestety, w moim przypadku planowanie długiego spania zdaje się na nic i już przed godziną 8 budzę się sama z siebie. Mój organizm daje mi chyba znać, że szkoda tracić taką piękną niedzielę na spanie ;) Doleżałam jednak do 9-tej, napawając się faktem, że po raz pierwszy w tym tygodniu nie muszę się zrywać z łóżka. Leżąc, zastanawiałam się nad śniadaniem: kiełbaski? a może omlet cesarski? Nieee... Tosty francuskie!
Proste, słodkie, leniwe - w sam raz na niedzielny poranek. Objadałam się nimi wraz  z Mamusią. 
Lubię takie niedziele.
I tylko jednej domowniczki brakło. Bo wyemigrowała. Do centrum ;)


Tosty francuskie z melonem (dla 2 osób)

Składniki:

4 kanapki chleba (dobrze, jeśli to jest lekko czerstwy chleb - tosty francuskie to wspaniała metoda recyklingu ;) )
1 jajko
mleko (100ml?)
cynamon
cienki plasterek masła

Dodatki do tostów:
4 łyżki jogurtu naturalnego
4 małe plasterki melona
miód

Wykonanie:
W głębokim talerzu miącham jajko z mlekiem, dosypuję cynamon. W tej mieszance moczę po kolei wszystkie kanapki.
W międzyczasie na patelni rozgrzewam masło. Na rozgrzane masło kładę tosty. Smażę 2-3 minuty z każdej strony, do zarumienienia.
Kładę tosty na talerzu  i dekoruję 1 łyżką jogurtu i 2 plasterkami melona. Wszystko to polewam odrobiną miodu. Gotowe :)

Smacznego!

 

piątek, 4 marca 2011

Kanelbullar



...czyli bułeczki cynamonowe. Pierwszy raz jadłam je pilnując maluszków w fińskiej rodzinie. Potem nie mogłam ich nigdzie znaleźć, dopóki nie trafiłam na blog Dorotus, i tam znalazłam je pod nazwą "norweskie bułeczki cynamonowe". Podobno oryginalnie pochodzą ze Szwecji, nie będę się jednak spierać bo nie o pochodzenie tutaj chodzi, lecz o zapach... Zapach cynamonu rozchodzący się po całym domu. Ukoi nawet najbardziej skołatane nerwy. W chwili gdy ma się ochotę położyć i schować pod poduszkę - kanelbullar jest idealna. Drożdżowa, więc nerwy zaczynają wychodzić już w momencie ugniatania ciasta. Potem  dochodzi zapach. Rosną niedługo, więc nie nadwyrężają cierpliwości. 
Jednym słowem - bułeczka idealna na wszelkie smutki.

Kanelbullar (przepis stąd: klik)

Składniki: (mnie wyszło 18 bułeczek)
600g mąki pszennej
70g cukru
pół łyżeczki soli
42g drożdży
100g masła
400ml mleka
2 jajka

Nadzienie:
90g rozpuszczonego masła
120g cukru
1.5 łyżeczki cynamonu

Wykonanie:
Zaczynam od przygotowania zaczynu: lekko podgrzewam 3 łyżki mleka, dosypuję pół łyżeczki cukru, rozcieram drożdże i odstawiam na 10 minut na kaloryfer albo w jego okolice.

W tym czasie do dużej miski wsypuję mąkę, cukier i sól.

Masło rozpuszczam, a następnie mieszam z mlekiem i roztrzepanymi jajkami.

Po wyrośnięciu dorzucam drożdże do dużej miski, przelewam mleko z masłem i mieszam (na początku drewnianą łyżką, a potem rękami, do momentu, gdy ciasto będzie gładkie i sprężyste - na pewno znacie doskonale zasadę, że trzeba gnieść, dopóki nie będzie samo odchodziło od rąk ;) ).
Przykrywam i odstawiam do wyrośnięcia na 25 minut.
Po tym czasie zabieram 1/3 ciasta i rozwałkowuję ją na prostokąt o wymiarach 33 x 24cm. Prostokąt umieszczam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pozostałe ciasto rozwałkowuję na prostokąt o wymiarach 50 x 25cm.

W międzyczasie rozpuszczam masło, dosypuję cukier, cynamon i mieszam. W ten sposób otrzymuję nadzienie, którym smaruję przygotowany prostokąt. Po rozsmarowaniu zwijam ciasto wzdłuż dłuższego boku - jak kiełbaskę ;)

Ostrym nożem kroję "kiełbaskę" na 2cm kawałki, które układam na spodzie ciasta. Dobrze jest rozłożyć je symetrycznie i zostawić im trochę miejsca na "napuszenie się". 


Odstawiam na kolejne 15 minut - do napuszenia ;)

Piekę 20-25minut w temperaturze 230stopni.

Najpyszniejsze jeszcze ciepłe :)

Miłego weekendu!