niedziela, 16 stycznia 2011

Kaiserchmarrn...


... czyli omlet cesarski. Przepis znalazłam już dawno dawno temu na blogu u Liski, ale z różnych powodów za produkcję omletu zabrałam się dopiero po powrocie z wyjazdu do Wiednia. Od tej pory robię go niemal codziennie na specjalne zamówienie :) To chyba jeden z tych przepisów, których nawet nie mam ochoty modyfikować, bo jest po prostu idealny pod każdym względem. Jest słodki choć nie za słodki, jest pożywny.. jest pyszny :-).

Przepis (znaleziony na blogu Liski, z lekkimi modyfikacjami jeżeli czegoś akurat mi brakuje)

4 jajka
3 płaskie łyżki mąki
1 łyżka masła
cynamon
1/2 łyżki cukru (używam brązowego)

Zaczynamy od oddzielenia białek od żółtek. Dzisiaj szło mi to wyjątkowo opornie: żółtka wpadały do białek, skorupki przerywały się nie tam, gdzie powinny... Ale się nie poddałam :) Do białek dosypujemy odrobinę soli i ubijamy mikserem. Tu sekret zdradzony przez Babcię M.: białka ubijamy na początku powoli, z czasem coraz szybciej i mieszamy w jedną stronę. Ubijamy aż otrzymamy sztywną pianę (polecam test odwróconej miski).
Do ubitej piany dodajemy żółtka i delikatnie mieszamy, dosypując powoli mąkę. W międzyczasie na duuużej patelni (naprawdę musi być duża) rozgrzewamy masło. Wylewamy omlet na patelnię i... czekamy.
Kiedy już spód stanie się zwarty i będzie miał ładny kolor, możemy zacząć wyżywać się twórczo: bierzemy w dłoń drewnianą łopatkę i dziabiemy omlet na kawałki. Po tej czynności posypujemy wszystkie kawałeczki cynamonem i cukrem i przewracamy. Smażymy do momentu, kiedy kolor, struktura i zapach nas zadowala. Opcjonalnie możemy dodać garść rodzynek. 
M. i Mama wpadli na pomysł jedzenia omletu z powidłami. Początkowo byłam zdegustowana, ale potem okazało się, że.. tak jest pysznie :)

Polecam wszystkim!


Koty też lubią Kaiserchmarrn? :)

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panienka M też poleca... a zapach roznosi się w całym domu, a kot szaleje, a śniadanie jest tak wyborne że gwarantuje udany dzień...
    Dziękuję, że powoli potrafię. Dziękuję, że przypominam sobie jakie to uczucie i jak tęskniłam... Sis... zaciskając kciuki me - POWODZENIA CAŁYM SERDUCHEM!

    OdpowiedzUsuń
  3. wygląda apetycznie bardzo! ale czy aby na pewno jest dietetyczny? ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. ;-) oj tam oj tam... teraz mrozi niczym na Kamczatce... więc jemy omlety!

    OdpowiedzUsuń