piątek, 4 marca 2011

Kanelbullar



...czyli bułeczki cynamonowe. Pierwszy raz jadłam je pilnując maluszków w fińskiej rodzinie. Potem nie mogłam ich nigdzie znaleźć, dopóki nie trafiłam na blog Dorotus, i tam znalazłam je pod nazwą "norweskie bułeczki cynamonowe". Podobno oryginalnie pochodzą ze Szwecji, nie będę się jednak spierać bo nie o pochodzenie tutaj chodzi, lecz o zapach... Zapach cynamonu rozchodzący się po całym domu. Ukoi nawet najbardziej skołatane nerwy. W chwili gdy ma się ochotę położyć i schować pod poduszkę - kanelbullar jest idealna. Drożdżowa, więc nerwy zaczynają wychodzić już w momencie ugniatania ciasta. Potem  dochodzi zapach. Rosną niedługo, więc nie nadwyrężają cierpliwości. 
Jednym słowem - bułeczka idealna na wszelkie smutki.

Kanelbullar (przepis stąd: klik)

Składniki: (mnie wyszło 18 bułeczek)
600g mąki pszennej
70g cukru
pół łyżeczki soli
42g drożdży
100g masła
400ml mleka
2 jajka

Nadzienie:
90g rozpuszczonego masła
120g cukru
1.5 łyżeczki cynamonu

Wykonanie:
Zaczynam od przygotowania zaczynu: lekko podgrzewam 3 łyżki mleka, dosypuję pół łyżeczki cukru, rozcieram drożdże i odstawiam na 10 minut na kaloryfer albo w jego okolice.

W tym czasie do dużej miski wsypuję mąkę, cukier i sól.

Masło rozpuszczam, a następnie mieszam z mlekiem i roztrzepanymi jajkami.

Po wyrośnięciu dorzucam drożdże do dużej miski, przelewam mleko z masłem i mieszam (na początku drewnianą łyżką, a potem rękami, do momentu, gdy ciasto będzie gładkie i sprężyste - na pewno znacie doskonale zasadę, że trzeba gnieść, dopóki nie będzie samo odchodziło od rąk ;) ).
Przykrywam i odstawiam do wyrośnięcia na 25 minut.
Po tym czasie zabieram 1/3 ciasta i rozwałkowuję ją na prostokąt o wymiarach 33 x 24cm. Prostokąt umieszczam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pozostałe ciasto rozwałkowuję na prostokąt o wymiarach 50 x 25cm.

W międzyczasie rozpuszczam masło, dosypuję cukier, cynamon i mieszam. W ten sposób otrzymuję nadzienie, którym smaruję przygotowany prostokąt. Po rozsmarowaniu zwijam ciasto wzdłuż dłuższego boku - jak kiełbaskę ;)

Ostrym nożem kroję "kiełbaskę" na 2cm kawałki, które układam na spodzie ciasta. Dobrze jest rozłożyć je symetrycznie i zostawić im trochę miejsca na "napuszenie się". 


Odstawiam na kolejne 15 minut - do napuszenia ;)

Piekę 20-25minut w temperaturze 230stopni.

Najpyszniejsze jeszcze ciepłe :)

Miłego weekendu!

1 komentarz: