czwartek, 26 maja 2011

Red velvet cake




Zbliżała się nie byle jaka okazja wkraczania Katarzyny w kolejny etap dorosłości. Podjęłam się zatem upieczenia tortu na imprezę niespodziankę, zaplanowaną przez nas w największej tajemnicy przed samą zainteresowaną. I choć łamało mi się serce dzień przed imprezą myśląc jak musi jej być przykro zacisnęłam zęby i postawiłam na niespodziankę. Kolejnego dnia parada z tortem przez kilka krakowskich uliczek, przyciąganie wieeeelu spojrzeń - czerwony tort i jeszcze na nim jakieś obce krzaczki?! 
Odpaliłyśmy świeczki, czekałyśmy jak na szpilkach i... niespodzianka się udała! Warto było :)


Sam tort robi się wyjątkowo łatwo. Jedyne wyzwanie to zdobycie barwnika, na szczęście to się udało dzięki pomocy mamusi. Bez barwnika wychodzi pysznie, choć nie tak efektownie. Można robić muffinki (wypróbowałam, bo po torcie zostało sporo kremu i chciałam go jakoś spożytkować). Przepis znaleziony u Dorotus (klik). Serek użyty do kremu to jest zwykły serek do smarowania pieczywa, lekko słony, ale tak ma być. Po połączeniu z cukrem pudrem smakuje świetnie. Cały tort jest tłuściutki i słodziutki. No ale takie chyba powinny być torty? ;-)


Red velvet cake

Składniki:
2 i pół szklanki mąki pszennej
1 szklanka cukru
1 łyżka kakao
1 łyżeczka soli
2 duże jajka
1 szklanka oleju słonecznikowego
1 szklanka maślanki
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 łyżka octu winnego
1 łyżeczka sody oczyszczonej
60 ml czerwonego barwnika w płynie

krem:
4 opakowania serka kremowego Philadelphia (1 opakowanie - 125g)
200g miękkiego masła
1-1.5 szklanki cukru pudru
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii

Wykonanie:
Po pierwsze - tortownica. Moja miała średnicę 22cm. Ponieważ nie mam dwóch - przygotowane ciasto podzieliłam na dwie części i piekłam na dwa razy. Tortownica przygotowana = wyłożona papierem i wysmarowana masłem.

W mniejszej misce mieszam mąkę, kakao i sól. Dodaję cukier i mieszam.

W nieco większej misce lekko roztrzepuję jaja widelcem, dodaję olej, maślankę, ekstrakt z wanilii i na koniec... barwnik. Mieszam widelcem (nie mikserem! nie można "przemiksować ciasta").

czerwone!
Składniki suche przesypuję do składników mokre i, znów widelcem, mieszam do osiągnięcia gładkiej masy. Mieszamy w jednym kierunku - jak majonez ;-).

Jeżeli mamy jedną tortownicę to w tym momencie rozdzielamy ciasto na dwie równe części. Do szklanki wlewamy pół łyżki octu i dosypujemy pół łyżeczki sody. Jak się spieni to wlewamy do ciasta, mieszamy szybciutko, przelewamy do tortownicy i hop do piekarnika. Potem ten sam schemat powtarzamy z drugą częścią ciasta.

Piekę w temperaturze 180stopni przez około 30 minut - do suchego patyczka. 

Masa kremowa - wykonanie:
Masło z cukrem pudrem ucieram mikserem na jasną, gładką i puszystą masę. Cukier puder dosypuję stopniowo - nie wszystko na raz. Dodaję wanilię, serek i miksuję do osiągnięcia gładkiej masy. Warto włożyć masę na jakieś 45 minut do lodówki, tak aby nieco stężała. Łatwiej się wtedy rozsmarowuje.

Masę rozsmarowuję na chłodnym cieście. Można nałożyć duuuużo masy bo blaty są grubiutkie, więc warstwa masy musi być jakoś wyczuwalna ;)
Można wysmarować masą cały tort - boki i górę. Ja z tego zrezygnowałam, bo po masie ciężko by się pisało pisaczkami cukrowymi.

A dla Katarzyny raz jeszcze: Wszystkiego najlepszego!! :)



p.s. dzień później zrobiłam muffinki według tego przepisu. Zdjęcia wrzucam, przepis ten sam, tyle, że bez barwnika :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz